… wizyty u psychiatry usłyszałam jedną z tych bezcennych rad, od których życie momentalnie staje się lepsze.
„Powinna Pani coś zrobić z tą samotnością”.
Ja pierdolę, co za odkrycie. Ile fakultetów trzeba skończyć i ile stówek wziąć za wizytę, aby dojść do poziomu udzielania tak światłych porad?
Pytam się: „Co? Co to jest to coś?”
Na to jak się domyślacie nie dostałam odpowiedzi.
Natomiast, po epizodzie z Luckiem, od czasu gdy go oddałam, rozważam przygarnięcie kota. Może zostawać sam na wiele godzin, podobno nawet dni. Potrzebuję kogoś/czegoś żywego w domu po powrocie. Żeby mi się chciało tutaj wracać, żeby chciało m i się cokolwiek, żeby było kogo/co przytulić.
Waham się. Kotu nie będzie tak łatwo znaleźć innego domu w razie porażki, a szczerze nie znoszę popełniania tych samych błędów.

A to prawda, niektórym zwierzakom ciężko wytrzymać samemu, nasz psiak przyzwyczajony i 8 godzin kiedy jesteśmy w pracy przesypia, ale każde zwierzę jest inne
PolubieniePolubienie
Zwierzę to ogromna odpowiedzialność. Ja podjęłam taką decyzję 11 lat temu i choć jest już bardzo ciężko z opieką, obowiązkami przecież nie mogę zwierzęcia tak sobie oddać.. To decyzja na wiele, wiele lat.
PolubieniePolubienie
To nie problem w odpowiedzialności jest a w poczuciu winy ze zwierzak sam w domu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Odkąd kotów nie będzie w posagu, znów też wróciłem do tego pomysłu. Tylko wrócę z urlopu, zacznę bardziej się zastanawiać.
PolubieniePolubienie