… nie zadba o nas bardziej niż my sami, nikt nie skrzywdzi nas bardziej niż my sami.
A zatem, aby przeciwdziałać drugiemu a zwiększać pierwsze nabyłam wczoraj, drogą kupna, kolejny karnet do fitnesowni. W ramach zwiększania prawdopodobieństwa użycia wybieram się dziś do garażu przynależącego do starego miaszkania przeprosić mój rower i zabrać go na nowe. Pewnie przydałoby mu się jakieś odświeżenie.
Plan jest taki, aby codziennie jeździć nim do pracy (kilometry dwa). Pewnie jak tylko zacznę to realizować zacznie padać. Zobaczymy jutro. Fitnesownia jest po drodze, na rowerze większe szanse, że tam zajadę. Autem nie ma jak skręcić i pewnie z zaparkowaniem też problem.
Obłęd. Naprawdę tak trudno przejść na pieszo jeden kilometr? Zepsutam do szpiku kości.
Powodzenia.
PolubieniePolubienie
Trzymam kciuki 🙂
PolubieniePolubienie
poza tym nie „udało się” tylko podpisałaś… Ty to sprawiłaś, samo się nic się nie robi, nie udaje się… 🙂
PolubieniePolubienie
Ale to piękne jest, piękne plany. Wyciągam bujo i piszę, co tam chcę na ten miesiąc. W lipcu zapisałam, żeby znaleźć pracę i udało się rzutem na taśmę, bo wczoraj podpisałam umowę. Czyli plany czasami wypalają … hej 😀
PolubieniePolubienie
plany co do zasady moją tendencję do wypalania – czasem w innym terminie i z innym końcem, jednak plan, to plan 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba