… sytuacja w domu się poprawiła, chyba obojgu ulżyło, mnie na pewno.
Nie powiem, że się nie boję. Boję się. I to różnych rzeczy: że stracę pracę, że zachoruję na raka i nie nikt się o mnie nie zatroszczy, że nie będę miała kogo poprosić o pomoc, kiedy będzie potrzebna, że nikt mnie nie zechce już kochać.
Z wrażenia zapomniałam zabrać okularów rano, na całe szczęście miałam w biurku jakieś apteczne do czytania, od czasu kiedy przysiadłam na okularach i się nieco skrzywiły.
Prawniczka zaczęła działać. „Mąż” wziął na siebie rozmowy z nią. Mam nadzieję, że uda się to szybko zrobić.